Wakacje odeszły już w zapomnienie, a ja wciąż noszę w sobie ten letni żar i uśmiecham się na wspomnienie o nim... Choć obiekt moich westchnień jest na pozór cienki i płaski, kryje w sobie głęboką historię. Mimo że zrobiony z celulozy, kryje zmysłowość. Moja letnia miłość, mój letni romans... to papier czerpany!
Wciąż wraca do moich myśli, a ja zastanawiam się, co w nim takiego jest, że wkradł się na stałe do moich myśli. Dlaczego mam do niego taką słabość? Wystarczy jedno spojrzenie, a serce zaczyna bić jak szalone, policzki oblewa ciepły rumieniec i wyobraźnia podsuwa kolejne pomysły na następne spotkania. Zresztą nie jestem jedyna, która straciła dla niego głowę. Są inni, którzy celebrują jego wyjątkowość co rok, obchodząc w lipcu Święto Papieru.
Już teraz rozmyślam o kolejnym letnim spotkaniu - papier czerpany, ja wyczerpana, ale szczęśliwa, że jest, że można go dotknąć, zbadać opuszkami palców i wypełnić słowem, ziołem, sobą.
Ula
________________
Komentarze
Prześlij komentarz
Strefa Wymiany Myśli